Paczka ubuntu-pl-l10n, Tom 46, Numer 5
Arkadiusz Lipiec
arkadiusz.lipiec w gmail.com
Sob, 27 Lut 2010, 21:57:07 GMT
Ciekawie się robi. Wszystko jest kwestią tego czy idziemy na ilość czy
na jakość. Ja jeszcze za starych dobrych czasów (może 97 może 98 rok)
pamiętam, że często "pójście na ilość" nie kończyło się dobrze dla
projektów bo trzeba było zacząć tłumaczenia od nowa aby zrozumieć w
ogóle o co chodzi w danej aplikacji. (pojawiały się nawet różne dziwne
potworki i kalki językowe typu: selektory czy druidy).
W okolicach roku 2003 wreszcie projekty tłumaczeń zaczęły się
cywilizować (zarówno KDE jak i mój macierzysty GNOME). Nawet zostały
utworzone słowniki pojęć, których pewnie większość z chętnych do
tłumaczeń na oczy nie widziała.
Nie jestem zwolennikiem zamykania drogi do bezpośredniego dostępu do
interfejsów tłumaczeń ale też odwalanie fuszerki świadczy tylko o
bardzo wysokiej samoocenie... Lepiej zrobić mniej a dobrze niż na
czas. Uwierzcie. Dużo trudniej poprawia się zepsute tłumaczenia (czas
na znalezienie, korektę itd.) niż robi od początku. Szczególnie w
LP...
Pozdrowienia
Aluś
Więcej informacji o liście dyskusyjnej ubuntu-pl-l10n