Podjęcie drastycznych kroków.

Rafał Próchniak burlap w poczta.onet.pl
Czw, 27 Kwi 2006, 22:42:57 BST


Witam!

To mój debiut na liście, więc najpierw krótka prezentacja. 

Jestem doktorantem (ekonomia/prawo), dodatkowo od kilku lat pracuję jako
tłumacz (polski <-> angielski). Nie zajmuję się wprawdzie lokalizacją
oprogramowania, ale często tłumaczę teksty informatyczne. Myślę, że
przygotowanie merytoryczne mam wystarczające. 

Po zapisaniu się na listę nie podjąłem dalszych kroków w celu dołączenia
do zespołu tłumaczy z dwóch powodów - po pierwsze akurat zbiegło się to
ze znacznym ograniczeniem ilości wolnego czasu, co nie pozwoliłoby mi
wypełnić wymogu dotyczącego aktywności. Zresztą ten stan dalej się
utrzymuje - do zespołu na razie nie chcę dołączać, ale za kilka tygodni
z pewnością się zgłoszę (czyli zapewne już na dapper+1). 

[Już teraz przepraszam, że tak od razu w pierwszym poście z grubej rury:
proszę tego nie odbierać jako przemądrzałego ataku na obowiązujące
procedury i zwyczaje, nawet jeżeli na taki wygląda. Korzystam z okazji -
skoro liderzy projektu chcą zmian, mogą wziąć pod uwagę moje
narzekania.]

Po drugie:
> Według mnie największym problemem jest kiepski interfejs Rosetty,

Być może to nawet ważniejszy powód. Miałem już pecha pracować w kilku
źle zarządzanych projektach tłumaczeniowych, ale Rosetta przerosła moje
najgorsze oczekiwania. 

Rozumiem i popieram wolność wynikającą z filozofii wolnego
oprogramowania, ale Tomasz Dominikowski ma całkowitą rację w swoim
liście: są pewne granice. 

Dobre tłumaczenie wymaga nie tylko znajomości języka czy terminologii.
Bez weryfikacji i stabilizacji podstawowych zwrotów nie ma żadnych szans
ani na spójność, ani na jakość. 

Rosetta nie oferuje żadnej pomocy w zarządzaniu tłumaczeniem: nie wiem,
na ile cvs był lepszy, bo poza anonimowym pobieraniem nigdy z cvs nie
pracowałem (i pokładałem duże nadzieje w Rosetcie...). Rosetta przede
wszystkim nie oferuje żadnej możliwości sensownej weryfikacji.

Dla mnie jedynym sposobem na uzyskanie wysokiej jakości jest
weryfikacja, w miarę możliwości dwukrotna. Na dodatek do minimum należy
ograniczyć możliwość negowania przez tłumacza decyzji weryfikatora,
ewentualnie w przypadku dwukrotnej weryfikacji rolę arbitra przyjmowałby
ostatni weryfikator. 

Wiem, że spowolniłoby to pracę i w pewnym sensie "uraziło dumę"
aktualnych i zwykle zdolnych tłumaczy. Ale to jest oprogramowanie (i tu
widzę pewne podobieństwo do tekstów prawniczych, z którymi najczęściej
pracuję): tłumaczenie ma być spójne, wierne i jednolite, a nie
kreatywne, piękne czy mające rys osobisty. W takich projektach
poszczególne tłumaczenia (nawet na poziomie pakietów) nie mają autorów.
To cały projekt ma autorów. 

Nie oznacza to, że każde przetłumaczone słowo ma zaraz czytać każdy z
pozostałych uczestników, ani że wszyscy (czytaj: nikt) są odpowiedzialni
za tłumaczenie wszystkich pakietów: tak jak do każdego pakietu
przydziela się tłumaczy, należy przydzielać również weryfikatorów
(będących oczywiście tłumaczami innych pakietów). 

Reasumując: cieszę się, że zanosi się na zmiany mające na celu
podnoszenie jakości. Mam nadzieję, że wreszcie będę mógł się zgłosić, a
jeśli nie przejdę jako tłumacz, mogę podjąć się innych zadań. 

Jeszcze raz przepraszam za rant. 

-- 
Pozdrawiam
Rafał Próchniak




More information about the ubuntu-pl-l10n mailing list